wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 20

 Coś rani moją nogę. Dotykam ręką uda i czuję jak krew przesiąka moje spodnie.
-Louis! - krzyczę głośno i po chwili słyszę odpowiedź. 
-Aria gdzie jesteś? 
-Tutaj. - mówię próbując podnieść się z ziemi. Co się do cholery stało? 
-Chyba pośpieszyłem się ze zbiciem tej lampy. 
-Żartujesz? -pytam zdenerwowana, ale chłopak milczy.
-Co Ci się stało? Dlaczego krzyczałaś? 
-Przewróciłam się i rozcięłam nogę. - pokazuje plamę krwi na podłodze. 
 Zdaję sobie sprawę, ze w tym świetle nic nie widać mimo to Louis ściągnął koszulę i próbował zatamować krwawienie.  Póki co postanowiłam nie mówić mu o zdjęciu.
-Znalazłeś chociaż coś w tej lampie? - pytam podczas gdy chłopak wciąż zmaga się z zatamowanie krwawienia. 
-Usłyszałem krzyk i nie zdążyłem sprawdzić. 
-W takim razie chodźmy. - mówię podnosząc się. Chodzenie sprawia mi ból,mimo to staram się tego nie pokazywać.
-Aria nic tu nie widzę. 
-Niemożliwe. - odpowiadam zdołowana i osuwam się na ziemię, aby usiąść, gdyż ból nie daje mi spokoju. 
-Louis? Chłopak patrzy na mnie pytająco. 
-Tam między kawałkami szkła..Co tam leży? - pytam przesuwając się do odłamków.
-To tabletka. 
-Tabletka? Myślisz, ze to jest to co pomoże Niallowi? 
-Jest też liścik.. "Kto przez to zostanie obudzony na wieki pozostanie bez żony..." Co to ma znaczyć? 
-Nieważne.. Musimy wrócić do Nialla. - mówię kierując się w stronę wyjścia. 
 W głowie miałam masę pytań na które nie znałam odpowiedzi. Rana na nodze wyglądała paskudnie, a do pokoju został  jeszcze kawałek drogi. Louis widząc, ze ledwo idę bez pytania podszedł i wziął mnie na ręce. W innej sytuacji w życiu  bym się na to nie zgodziła..Nie po tym jak mnie potraktował wcześniej, ale tym razem się nie opierałam. Wtuliłam głowę  w jego ramię nic nie mówiąc.. zasnęłam. Obudziłam się dopiero w pokoju.
-Aria? 
 Otwieram powoli oczy, próbując nie zapomnieć historii, która właśnie mi się przyśniła, ale szybkim tempem podnoszę się  z łóżka, gdy dostrzegam Nialla siedzącego na podłodze. 
-Mój Boże.. - rzucam się na chłopaka, który na mój widok robi to samo. 
 Wplata palce w moje włosy i mocno obejmuje mnie w talii. 
-Dziękuje. - mówi cicho do mojego ucha. 
-Zrobiłeś dla mnie to samo. - mówię łapiąc go za policzek i przyciągając do siebie. Bez namysłu delikatnie dotykam ustami  jego ust, a on odwzajemnia pocałunek. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy tu sami. Louis i Harry  patrzą na nas, ale nie wywołuje to na nich żadnych emocji. 
-Co robimy z Zaynem? - pyta Harry. 
-Pomożemy mu. - odpowiadam. Rozszyfrowałam wiersz. 
-Kiedy? - pyta Harry.
-Przed chwilą. - okłamuję go. Tak naprawdę dopiero, gdy zobaczyłam zdjęcie w piwnicy wszystko do mnie dotarło.  Delikatnie dotykam ręką spodni, by upewnić się, że zdjęcie nadal tam jest. Musiałam rozwiązać tę zagadkę. 
-Chwila, jaki wiersz? - Niall patrzy na nas nie rozumiejąc. 
 Louis pokazuję mu napis na ścianie. 
-I co to ma znaczyć? 
-Dłuższa historia. Pójdziesz ze mną to Ci opowiem. 
-Chwila, a my? - pyta Louis. 
-Nie potrzeba nam więcej osób. Damy sobie radę, wy popilnujecie Zayna.
-Mamy się bawić w niańki? 
-Daj spokój Louis. W końcu trochę odpoczniemy. - mówi Harry i kładzie się na łóżko koło Zayna. Idę spać, a ty pilnujesz.  Później się zmienimy. 
 Louis kiwa obojętnie ramionami i siada na warcie. 
-W takim razie chodźmy. - mówię do Nialla i wychodzę z pokoju. 
-A tak w ogóle gdzie poszedł Liam? - pyta chłopak. 
 Zatrzymuję się i patrzę na niego, po chwili przypominam sobie, że on jeszcze nie wie. 
-Liam.. - mówię próbując zachować zimną krew i się nie rozkleić. On nie żyje.
 Niall nie odpowiada, ale słyszę, że za mną idzie. 
-Tak mi przykro.. - mówię bojąc się spojrzeć mu w oczy. Dobrze wiedziałam, że Liam był dla niego jak brat.  
 Chłopak milczy, ale podchodzi i łapię mnie za rękę. Podnoszę delikatnie głowę i widzę, że łzy napłynęły mu do oczu.
-Już dobrze. - mówię i obejmuję go. Kiwam delikatnie głową dając mu znak, że nie musi dusić w sobie emocji. 
-Zrób to. - mówię, a chłopak patrząc na mnie wylewa z siebie tonę łez. 
 Niall był silny. Zawsze był silny. Uratował mi życie kilka razy, mimo że prawie w ogóle się nie znaliśmy. Przeżył  sytuacje, po których ja już dawno bym się poddała, ale on walczył. 
 Nie walczył z kimś, jak robiłam to ja i reszta chłopaków. Walczył sam ze sobą. Próbował udowodnić sam sobie, że to co  tu robi nie pójdzie na marne i wyjdzie stąd żywy. Wybudował mur. Nie prawdziwy mur. Mur w swojej głowie, który był dla  niego punktem, którego nie mógł przekroczyć. Oddzielił przeszłość od teraźniejszość. Nie próbował żyć jak dawniej i  wyobrażać sobie co by robił gdyby go tu nie było. Wiedział, że jest tutaj i musi zrobić wszystko, by stąd jak najszybciej  uciec. Niall jest bardzo mądry, mimo że on sam tego nie dostrzega. Jest moją inspiracją. 



5 komentarzy:

  1. Super rozdział, jak wszystkie w sumie :) czekam na next 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapomniałam dodać, że zapraszam do obserwacji na wattpadzie, którego w końcu założyłam ♥ https://www.wattpad.com/myworks/45359598-uprowadzeni

      Usuń
    2. Czyli dobrze rozumiem, następne rozdziały beda dodawane na wattpadzie a nie tu na blogspot'cie tak? Czy bedziesz dodawać i tu i tu? :)) pozdrawiam 💕

      Usuń
  2. Jak ja dawno nie czytałam opowiadań, gdzie bohaterami są członkowie 1D. W sumie brakowało mi tego!
    Świetny rozdział, jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Czkam na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://dwatygodniee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. no powiem szczerze, ze bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń