piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 2 

-W skali od 1-10 w jak dużych tarapatach jesteśmy? - pyta Niall.
-W bardzo dużych - mówi Louis i zaczyna iść. Wszyscy podąrzają za nim.
-Ściany są bardzo grube. To nie jest zwyczajny budynek. Ktos oddawna planował nas porwać. - mówi Louis spokojnym  głosem.
-Kto mógł chcieć to zrobić? - zastanawia się głosno Zayn.
-To musił być ktoś kogo bardzo dobrze znamy - mówi Harry. Bo inaczej skąd niby wiedzielby jak dokładnie wyglądają  nasze pokoje.
-Masz racje.U mnie zgadza się każdy szczegół.
-U nas też - odpowiada reszta.
-W takim razie co ja tu robię? - pytam ze złością. Nie ma tu mojego pokoju, moich ubrań, nie ma tu nic mojego. -  mówie prawie krzycząc. Chłopcy się zatrzymują.
-Ty musiałaś tu trafić przypadkiem. Przynajmniej narazie tak to wygląda. - odpowiada Harry.
 Trzeba mieć naprawdę pecha w życiu aby trafić w takie miejsce przypadkiem - myślę.
-Spójrzcie - Liam pokazuje ręka niewielka dziurę w suficie. Wentylacja.
 Dziura nie była duża, ale wystarczajaca aby każdy z nas się przez nią przecisną.
-Chwila, chwila. Chyba nie chcecie tam wchodzić? - pytam Niall ze strachem w głosie.
-Oczywiście, ze chcemy. Tutaj nie znajdziemy wyjścia. - odpowiada mu Liam.
-Dobrze wiecie, ze mam klaustrofobie. Nie wejdę tam.
-Dasz radę. To może nie trwać długo.
 Spoglądam na Nialla widzę jak jego ciało zaczyna drżeć. Ręce mu się trzęsą, a twarz jest już cała czerwona.
-Pomóżcie mi. - mówi Liam ściągając w górę.
 Chłopcy pomagają mu wejść do środka. Każdy po kolei wchodzi za nim.
-Chodź Niall. Twoja kolei. - ponagla go reszta.
 Niall stoi bez ruchu. Widzę strach w jego oczach.
-Też mam klaustrofobie. Będę tuż za tobą. - szepcze mu do ucha.
 Niall powoli podaje rękę chłopakom i wchodzi. Ja jestem tuż za nim. Idzie on bardzo wolno. Chłopaki są jakieś 40  metrów przed nami. Niall nagle się zatrzymuje.
-Nie dam rady Aria. - mówi powoli dyszac. Nie dam rady.
 Patrzę na niego i wiem co czuję. Mimo, ze oklamalam go co do tego, ze również przerażają mnie ciasne  pomieszczenia, ale sama panicznie boję się ciemności.
-Oczywiście, dasz. Jestem tu z tobą. - mówię i łapie go delikatnie za dłoń
 Patrzy na mnie i próbuje się uśmiechnąć, ale widzę jak strach paraliżuje jego twarz. Nagle echo rozchodzi się po  wentylacji.
-Wracjacie! - słyszę krzyk chłopaków.
-Co się dzieje pytam? -pytam.
-Wracjacie! - krzyczą jeden przez drugiego. Szybciej!
 Biorę Nialla za rękę i ciągnę w stronę wyjścia. Wyskakuje i pomagam mu zejść, ponieważ nadal jest przerażony całą  sytuacja. Chłopaki szybko wyskakują tuż za nami i szybko zamykają wejście.
-Co wy znowu robicie ?! - pytam zirytowama.
-To były.. -Osy, a w zasadzie cały rój os.- Przerywa Liam Harremu
- Nic Ci nie jest? -pytam Liama widząc jaka się krzywi.
-Chyba nie.. - odpowiada i podwija rękaw.
 Cała lewa rękę ma w pecherzach, które powstały na skutek uzadlenia os.
-Okropienstwo- mówi Louis i odwraca wzrok.
-Jesteś uczulony na jad ? -pytam
-Ja..Ja nie wiem - mówi przez zaciśnięte zeby. Podchodzę aby się temu przyjzec.
-Trzeba pozbyć się jadu i to szybko.
-Chcesz mi powiedzieć, ze się na tym znasz?
-Wiem tyle ile trzeba - mówię z ironią w głosie.
-Yhym.. - mruczy.To jak się tego pozbędziemy?
-Jedyne co możemy zrobić w tych warunkach to wyssać jad.
-Żartujesz? - pyta zażenowany
-Jeżeli chcesz to możemy to zostawić, a za godzinę jak będziesz umierał w męczarniach przekonamy się czy byłeś  uczulony czy nie. - mówię z ironią w głosie
-No dobra. - odpowiada niepewnie.
-Musimy szybko znaleźć jakieś miejsce z bieżącą wodą. - mówię.
-W moim pokoju jest łazienka -podpowiada Zayn i wzrokiem zaczyna szukać drogi do swojego pokoju. Tędy. -  pokazuje  i zaczyna biec. Wszyscy biegną tuż za nim.
-To tutaj. - ręka pokazuje otwarte drzwi.  Prędko wbiegamy do środka.
-Zayn i Niall poszukajcie jakiś ręczników, bądź czegokolwiek czym można je zastąpić. Harry ty pomożesz mi go  trzymać, a ty Louis po prostu postaraj się nie zwymiotować.
-Nic nie obiecuję - odpowiada Louis
 Każdy zaczął robić to o co poprosiłam.
-Znaleźliśmy jedynie to prześcieradło. - rzuca mi je Harry
 Moczę rękę Liama w gorącej wodzie. Widzę jak bardzo cierpi, ale jakoś nie jest mi go szkoda. Przykladam usta do  jego  ręki. Jad jest bardzo gorzki smakiem przypomina jakieś zioła. Liam zaczyna krzyczeć. Chłopaki muszą pomóc  Harremu  go trzymać. Jedynie Louis szybkim krokiem wychodzi z pokoju. Odkrywam usta od jego ręki. Szybko  wypluwam silne z  buzi. Liam przestaje się wiercić i zaczyna spokojniej oddychać. Powtarzam czynność Jeszcze kilka  razy, aby upewnić  się, ze nic mu już nie grozi.
-Niesamowite. - komentuje Zayn. Gdzie  się tego nauczyłaś? - pyta.
-Jestem fotografem w bardzo znanym magazynie, mamy sesje w różnych miejscach. Nieraz robiłam takie rzeczy.-  mówię z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję. - mówi Liam. Naprawdę dziękuję.
-To nic takiego. - odpowiadam.
-Harry nie zakręciłeś kranu. - mówi Niall.
-Jasne, że zakręciłem. - odpowiada.
-Jak zakreciles skoro woda nadal leci?
 Niall miał rację. Woda już wypływała ze zlewu. Zakreć to - mówię. Harry podbiega do umywalki.
-Nie mogę. Coś się zacieło! - krzyczy. Nagle drzwi szybko się zamykają.
-Co tu się kurwa dzieje?! - krzyczy Zayn próbując pomóc Harremu zakręcić kran, ale on ani drgnie.  Woda zaczyna  lecieć coraz szybciej.
-Chwila.. Przecież Louis jest w pokoju. - mówię.
-Louis!  Louis! - wszyscy krzyczą najgłośniej jak umieją, ale nikt się nie odzywa.
 Woda sięga mi już do kolan. Strach zaczyna mnie paraliżować. Nigdy nie byłam dobra w pływaniu. W szkole zawsze  uciekałam z lekcji wf gdy był przewidziany basen. Podbiegam do kranu i próbuję go zakręcić, ale to nic nie daje.  Modlę się po cichu do Boga, aby nam pomógł. Nie możemy tu zginąć. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Woda sięga mi  już do pasa.
-Chłopaki. - Nie reagują. Chłopaki! Ich wzrok skupia się na mnie.
-Aria nie uciekniemy stąd. Nie ma stąd wyjścia. Zginiemy tu, a jesteśmy jeszcze tacy młodzi. - zaczyna mówić Harry,  ale mówi tak szybko, ze ledwo go rozumiem.
-Może i masz rację.- staram się mówić spokojnie, ale  woda jest już na wysokości moich ramion. Może za chwilę tu  zginiemy, ale pomyślcie. - mówię Czy ktoś kto poświęcił zapewne kilka lat na budowę tego..tego czegoś.. Pozwoliłby  Wam teraz umrzeć? Sam powiedział, że to wszystko to gra, która na pewno nie dobiega Jeszcze końca. - mówię, a oni  tylko na mnie patrza.
-Abyś miała rację Aria- ostatnim tchem mówi Zayn.
 Biorę ostatni, głęboki łyk powietrza. Woda zapełniła już całą łazienkę. Widzę twarze chłopaków pod wodą. Patrzę  jak  próbują złapać oddech, ale tutaj nie ma już powietrza. Zamykam oczy. 
-Chyba jednak się myliłam - myślę. Czarne plamy przed oczami zasłaniają mi cały obraz. Już nic nie widzę.  Odpływam. 

1 komentarz: