poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 15 

-Ty naprawdę liczysz na to, że to zjem? - pytam Harrego, który szuka miejsca w którym mógłby rozpalić ogień. 
-Oczywiście, że tak i przepraszam, że nie znalazłem hawajskiej pizzy. - odpowiada złośliwie. 
-Aria jedliśmy gorsze rzeczy w tamtym pokoju pamiętasz? - pyta Niall. 
-Tak szczerze to nie pamiętam, ponieważ zostałam postrzelona pociskiem z płynem nasennym. - wścibsko odpowiadam. 
-Za to ja pamiętam doskonale. - odpowiada Niall. 
-Wiem, przepraszam. - mówię.
 Przecież Niall poświęcił się wtedy i zjadł moją porcję 'czegoś'. Będę mu za to wdzięczna bardzo długo. 
-Dobra mam. - odzywa się w końcu Harry. Tutaj spokojnie będziemy mogli upiec naszą zdobycz. - mówi pełen  entuzjazmu. 
 Mimo, że na samą myśl robi mi się niedobrze to wiem, że muszę to zrobić. Inaczej nigdy stąd nie wyjdę i nie znajdę  reszty chłopaków. 
-Proszę damy pierwsze. - podaje mi Harry upieczone, martwe zwierze. 
 Kiwam delikatnie głową dziękując mu. Nie mogę nawet otworzyć buzi, bo chyba puszczę pawia. 
-Dasz radę. Musisz coś jeść. - mówi Niall siadając obok mnie na łóżku i obejmując mnie. 
-Yhym. - odpowiadam i odrywam kawałek mięsa wkładając je do buzi. 
-I jak? - pyta Niall.
-W sumie.. - mówię z pełną buzią. Nie jest najgorsze. 
-Widzisz wiedziałem, że się nada. - śmieje się Harry. 
 Wszyscy siedząc na łóżku jedzą swój posiłek. 
-A tak w sumie.. - zaczyna mówić Niall. Gdzie znalazłeś tyle myszy na raz?
-W kanałach. - odpowiada z pełną buzią Harry. 
-Co?! - pytam i wypluwam wszystko co miałam w buzi. Jak mogłeś podać nam myszy z kanału? - pytam probując pozbyć  się resztek z buzi. 
-Zdajesz sobie sprawę, że możemy nie przeżyć jutra jeśli te myszy były chore? - mówi Louis zdenerwowany. 
-Przecież ty byłeś z nim jak mogłeś o tym nie wiedzieć?! - pytam Louisa.
-Rozdzialiliśmy się, by szybciej coś znaleźć.. - mówi Lou, ale nawet nie dokańcza zdania i zaczyna wymiotować. 
-Fuj! - krzyczę i wstaję z łóżka. 
-Ludzie przecież to nic takiego. - mówi Harry. Gdzie indziej miałem znaleźć coś do jedzenia? 
-Żartujesz? - pyta Louis, który jest już cały blady. Wypluj to Harry!
-Nie mam zamiaru. Mi to smakuje, Wam też jeszcze przed chwilą smakowało. Wolę umrzeć przez zjedzenie tego niż  umrzeć, bo nic nie jadłem.
-Zobaczymy czy jutro też Ci będzie tak wesoło. - mówi Niall.
-A co jest jutro? - pyta zdziwiony Harry.
-Najprawdopodobniej twój pogrzeb. - rzuca Niall wścibsko do Harrego.
-Chłopaki to nie jest śmieszne,a ty idioto nie jedz tego! - krzyczę widząc Harrego, który nadal zajada się upieczonym  mięsem.
-Nigdy nie widziałem większego idioty. - mówi Niall i wychodzi z pokoju.
 Harry nawet na nas nie patrzy i dalej je swoją porcję, co gorsza zabiera się za mysz Nialla. Louis siedzi w końcie cały  blady i mam wrażenie, że zaraz znowu zwymiotuje, a ja wychodzę za Niallem.
-Niall spokojnie. - mówię widząc, że chłopak z nerwów wali pieścią w ścianę.
-Co za dureń! - krzyczy chłopak. Jak on mógl podać Ci coś takiego?!
-Ale nic mi nie jest. - mówię i łapię go delikatnie za ramię. Chłopak odwraca się w moją stronę.
-Nie dokończyliśmy naszej razmowy. - spokojnie zaczyna mówić.
-Wiem, ale to i tak.. - nie dokańczam zdania, bo chłopak łapie mnie za podbródek, przyciska do ściany i zaczyna  całować.
 Pierwszy, może drugi raz odkąd tu jestem poczułam się jak normalna nastolatka, która czuje, że właśnie ten moment w  jej życiu może zmienić wszystko. I to nieważne, że siedzę w zamknięciu już kilka tygodni. Liczy się to co jest tu i  teraz.

-------------------------------------------------
Tydzień temu rozdział się nie pojawił, iż leżałam z 40 stopniami gorączki, ale już jest :D
Zapraszam do komentowania ♥


2 komentarze: