Rozdział 17
-Co masz na myśli mówiąc, że Liam nie żyje? - pyta Harry dobrze wiedząc co Zayn ma na myśli.
-On po prostu..był..krew.. - bełkocze Zayn pod nosem.
-Później o tym pogadamy. - mówię szorstko spoglądając na Harrego dając mu znak, że nie pora na takie pytania.
-Co masz na myśli mówiąc, że Liam nie żyje?! - powtarza pytanie Harry najwidoczniej nie rozumiejąc co miałam na myśli.
-Wracamy. - mówię na zwracając uwagi na Harrego. No szybciej, cofnij się. - pośpieszam go.
Droga powrotna przez ciasną wentylację zajmuję nam więcej czasu. Biorąc pod uwagę, że wraca z nami Zayn, który ledwo może się poruszać. Po około 10 minutach udaje nam się znaleźć wyjście.
-Musimy go zanieść. - kieruję słowa do Harrego, ale on mnie nie słucha. Co z tobą? - pytam. Ale chłopak wciąż nic nie mówi i idzie w stronę pokoju. Dzięki. - myślę, próbując sama podnieść Zayna.
Po kilku minutach zjawia się koło mnie Louis.
-Zayn? Zayn to ty? - mówi chłopak, a do jego oczu napływają łzy.
-Pomożesz mi, czy będziesz płakał? - pytam zdenerwowana.
Lou łapię Zayn i nawet nie oczekuje mojej pomocy co strasznie mnie szokuje, ponieważ zawsze byłam silna i sprawna, a Louis w niczym nie przypominał sportowca. Może to dlatego, że jestem głodna i przemęczona.
-Połóż go na łóżku. - mówię do Louisa przekraczając próg drzwi, ale dostrzegam, że na łóżku już ktoś leży.
-Co się dzieję? - pytam chłopaków.
-Nie wiem. - odzywa się Harry. On chyba nie oddycha.
Patrzę na Harrego oczyma przerażenia. Podbiega do łóżka i sprawdzam czy Niall naprawdę umarł, ale dostrzegam puls.
-Żyję. - mówię oczekując wyjaśnienia co tu się dzieje.
-Pamiętasz liścik? Liścik przyczepiony do jednej z myszy? - pyta Harry, ale robię minę, która sugeruje, że nie mam pojęcia o czym on mówi. ''W tym miejscu nic nie dzieje się przez przypadek. Niedługo sami zobaczycie, czy szukanie jedzenia było tego warte.'' - czy coś takiego mówi Harry poprawiając nerwowo włosy.
-Coś tu jest nie tak. - mówię rozglądając się po pomieszczeniu.
Harry przesuwa Nialla, by Louis mógł położyć tam Zayna, który już dawno zemdlał.
-Musimy znaleźć coś do jedzenia. - mówię patrząc na dwóch jeszcze mogących poruszać się chłopaków.
-Przed chwilą to robiliśmy i jak to się skończyło? - rzuca oburzony Louis.
-Chłopaki byliście cały czas w pokoju? - pytam zmieniając temat i wciąż dokładnie przyglądając się rzeczom w pomieszczeniu.
-Chyba tak. - mówi Lou, a Harry przytakuje.
-Louis przybiegłeś do mnie z pomocą, gdy Harry już był w pokoju? - pytam.
-Mineliśmy się w korytarzu. - rzuca Harry.
Wstaję nerwowo z łóżka wiedząc, że coś w tym pokoju się zmieniło.
-Czy te żaluzję nie były wcześniej odsłonięte? - pytam podchodząc do miejsca w którym powinno znajdować się okno, ale jedyne co się znajduję to gruby beton. Odsłaniam żaluzję.
''W egipskich ciemnościach jajko się zbiło, i śpiącego z głębokiego snu obudziło,
Tam gdzie dziecko w kominku się paliło, jest coś dzięki czemu jedno z piątki przeżyło...''
-Co to ma być? - pyta Harry.
-Zagadka. - odpowiadam próbując dowiedzieć się co ten sukinsyn miał na myśli.
wszystko super i ekstra ale rozdział za krótki hahah czuje niedosyt i chce więcej :D
OdpowiedzUsuńSuper ze zdecydowalas sie cos dodac ❤
OdpowiedzUsuńNabrałam weny, mam nadzieję, że tak zostanie ♥
UsuńSuper ❤
Usuńkocham cie i twoje opowiadania ! :****
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło ♥
Usuń