poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 17

-Co masz na myśli mówiąc, że Liam nie żyje? - pyta Harry dobrze wiedząc co Zayn ma na myśli.
-On po prostu..był..krew.. - bełkocze Zayn pod nosem. 
-Później o tym pogadamy. - mówię szorstko spoglądając na Harrego dając mu znak, że nie pora na takie pytania. 
-Co masz na myśli mówiąc, że Liam nie żyje?! - powtarza pytanie Harry najwidoczniej nie rozumiejąc co miałam na  myśli. 
-Wracamy. - mówię na zwracając uwagi na Harrego. No szybciej, cofnij się. - pośpieszam go. 
 Droga powrotna przez ciasną wentylację zajmuję nam więcej czasu. Biorąc pod uwagę, że wraca z nami Zayn, który  ledwo może się poruszać. Po około 10 minutach udaje nam się znaleźć wyjście. 
-Musimy go zanieść. - kieruję słowa do Harrego, ale on mnie nie słucha. Co z tobą? - pytam. Ale chłopak wciąż nic nie  mówi i idzie w stronę pokoju. Dzięki. - myślę, próbując sama podnieść Zayna. 
 Po kilku minutach zjawia się koło mnie Louis. 
-Zayn? Zayn to ty? - mówi chłopak, a do jego oczu napływają łzy. 
-Pomożesz mi, czy będziesz płakał? - pytam zdenerwowana. 
 Lou łapię Zayn i nawet nie oczekuje mojej pomocy co strasznie mnie szokuje, ponieważ zawsze byłam silna i sprawna, a  Louis w niczym nie przypominał sportowca. Może to dlatego, że jestem głodna i przemęczona. 
-Połóż go na łóżku. - mówię do Louisa przekraczając próg drzwi, ale dostrzegam, że na łóżku już ktoś leży. 
-Co się dzieję? - pytam chłopaków. 
-Nie wiem. - odzywa się Harry. On chyba nie oddycha. 
 Patrzę na Harrego oczyma przerażenia. Podbiega do łóżka i sprawdzam czy Niall naprawdę umarł, ale dostrzegam puls. 
-Żyję. - mówię oczekując wyjaśnienia co tu się dzieje. 
-Pamiętasz liścik? Liścik przyczepiony do jednej z myszy? - pyta Harry, ale robię minę, która sugeruje, że nie mam  pojęcia o czym on mówi.  ''W tym miejscu nic nie dzieje się przez przypadek. Niedługo sami zobaczycie, czy szukanie  jedzenia było tego warte.'' - czy coś takiego mówi Harry poprawiając nerwowo włosy. 
-Coś tu jest nie tak. - mówię rozglądając się po pomieszczeniu. 
 Harry przesuwa Nialla, by Louis mógł położyć tam Zayna, który już dawno zemdlał. 
-Musimy znaleźć coś do jedzenia. - mówię patrząc na dwóch jeszcze mogących poruszać się chłopaków. 
-Przed chwilą to robiliśmy i jak to się skończyło? - rzuca oburzony Louis. 
-Chłopaki byliście cały czas w pokoju? - pytam zmieniając temat i wciąż dokładnie przyglądając się rzeczom w  pomieszczeniu. 
-Chyba tak. - mówi Lou, a Harry przytakuje. 
-Louis przybiegłeś do mnie z pomocą, gdy Harry już był w pokoju? - pytam. 
-Mineliśmy się w korytarzu. - rzuca Harry. 
 Wstaję nerwowo z łóżka wiedząc, że coś w tym pokoju się zmieniło. 
-Czy te żaluzję nie były wcześniej odsłonięte? - pytam podchodząc do miejsca w którym powinno znajdować się okno,  ale jedyne co się znajduję to gruby beton. Odsłaniam żaluzję. 
 ''W egipskich ciemnościach jajko się zbiło, i śpiącego z głębokiego snu obudziło,
    Tam gdzie dziecko w kominku się paliło, jest coś dzięki czemu jedno z piątki przeżyło...''
-Co to ma być? - pyta Harry.
-Zagadka. - odpowiadam próbując dowiedzieć się co ten sukinsyn miał na myśli. 


6 komentarzy:

  1. wszystko super i ekstra ale rozdział za krótki hahah czuje niedosyt i chce więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ze zdecydowalas sie cos dodac ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham cie i twoje opowiadania ! :****

    OdpowiedzUsuń