Rozdział 20
Coś
rani moją nogę. Dotykam ręką uda i czuję jak krew przesiąka moje
spodnie.
-Louis! - krzyczę głośno i po chwili słyszę odpowiedź.
-Aria gdzie jesteś?
-Tutaj. - mówię próbując
podnieść się z ziemi. Co się do cholery stało?
-Chyba
pośpieszyłem się ze zbiciem tej lampy.
-Żartujesz? -pytam
zdenerwowana, ale chłopak milczy.
-Co Ci się stało? Dlaczego
krzyczałaś?
-Przewróciłam się i rozcięłam nogę. - pokazuje plamę
krwi na podłodze.
Zdaję sobie sprawę, ze w tym świetle nic nie
widać mimo to Louis ściągnął koszulę i próbował
zatamować krwawienie. Póki co postanowiłam nie mówić mu o
zdjęciu.
-Znalazłeś chociaż coś w tej lampie? - pytam podczas
gdy chłopak wciąż zmaga się z zatamowanie krwawienia.
-Usłyszałem
krzyk i nie zdążyłem sprawdzić.
-W takim razie chodźmy. - mówię
podnosząc się. Chodzenie sprawia mi ból,mimo to staram się
tego nie pokazywać.
-Aria nic tu nie widzę.
-Niemożliwe. -
odpowiadam zdołowana i osuwam się na ziemię, aby usiąść, gdyż ból nie daje mi spokoju.
-Louis? Chłopak patrzy na mnie
pytająco.
-Tam między kawałkami szkła..Co tam leży? - pytam
przesuwając się do odłamków.
-To tabletka.
-Tabletka? Myślisz, ze to jest to co pomoże Niallowi?
-Tabletka? Myślisz, ze to jest to co pomoże Niallowi?
-Jest też liścik.. "Kto
przez to zostanie obudzony na wieki pozostanie bez żony..." Co
to ma znaczyć?
-Nieważne.. Musimy wrócić do Nialla. - mówię
kierując się w stronę wyjścia.
W głowie miałam masę pytań na
które nie znałam odpowiedzi. Rana na nodze wyglądała
paskudnie, a do pokoju został jeszcze kawałek drogi. Louis widząc,
ze ledwo idę bez pytania podszedł i wziął mnie na ręce. W innej
sytuacji w życiu bym się na to nie zgodziła..Nie po tym jak mnie
potraktował wcześniej, ale tym razem się nie opierałam. Wtuliłam
głowę w jego ramię nic nie mówiąc.. zasnęłam. Obudziłam się dopiero w pokoju.
-Aria?
Otwieram powoli oczy, próbując nie zapomnieć historii, która właśnie mi się przyśniła, ale szybkim tempem podnoszę się z łóżka, gdy dostrzegam Nialla siedzącego na podłodze.
-Mój Boże.. - rzucam się na chłopaka, który na mój widok robi to samo.
Wplata palce w moje włosy i mocno obejmuje mnie w talii.
-Dziękuje. - mówi cicho do mojego ucha.
-Zrobiłeś dla mnie to samo. - mówię łapiąc go za policzek i przyciągając do siebie. Bez namysłu delikatnie dotykam ustami jego ust, a on odwzajemnia pocałunek. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy tu sami. Louis i Harry patrzą na nas, ale nie wywołuje to na nich żadnych emocji.
-Co robimy z Zaynem? - pyta Harry.
-Pomożemy mu. - odpowiadam. Rozszyfrowałam wiersz.
-Kiedy? - pyta Harry.
-Przed chwilą. - okłamuję go. Tak naprawdę dopiero, gdy zobaczyłam zdjęcie w piwnicy wszystko do mnie dotarło. Delikatnie dotykam ręką spodni, by upewnić się, że zdjęcie nadal tam jest. Musiałam rozwiązać tę zagadkę.
-Chwila, jaki wiersz? - Niall patrzy na nas nie rozumiejąc.
Louis pokazuję mu napis na ścianie.
-I co to ma znaczyć?
-Dłuższa historia. Pójdziesz ze mną to Ci opowiem.
-Chwila, a my? - pyta Louis.
-Nie potrzeba nam więcej osób. Damy sobie radę, wy popilnujecie Zayna.
-Mamy się bawić w niańki?
-Daj spokój Louis. W końcu trochę odpoczniemy. - mówi Harry i kładzie się na łóżko koło Zayna. Idę spać, a ty pilnujesz. Później się zmienimy.
Louis kiwa obojętnie ramionami i siada na warcie.
-W takim razie chodźmy. - mówię do Nialla i wychodzę z pokoju.
-A tak w ogóle gdzie poszedł Liam? - pyta chłopak.
Zatrzymuję się i patrzę na niego, po chwili przypominam sobie, że on jeszcze nie wie.
-Liam.. - mówię próbując zachować zimną krew i się nie rozkleić. On nie żyje.
Niall nie odpowiada, ale słyszę, że za mną idzie.
-Tak mi przykro.. - mówię bojąc się spojrzeć mu w oczy. Dobrze wiedziałam, że Liam był dla niego jak brat.
Chłopak milczy, ale podchodzi i łapię mnie za rękę. Podnoszę delikatnie głowę i widzę, że łzy napłynęły mu do oczu.
-Już dobrze. - mówię i obejmuję go. Kiwam delikatnie głową dając mu znak, że nie musi dusić w sobie emocji.
-Zrób to. - mówię, a chłopak patrząc na mnie wylewa z siebie tonę łez.
Niall był silny. Zawsze był silny. Uratował mi życie kilka razy, mimo że prawie w ogóle się nie znaliśmy. Przeżył sytuacje, po których ja już dawno bym się poddała, ale on walczył.
Nie walczył z kimś, jak robiłam to ja i reszta chłopaków. Walczył sam ze sobą. Próbował udowodnić sam sobie, że to co tu robi nie pójdzie na marne i wyjdzie stąd żywy. Wybudował mur. Nie prawdziwy mur. Mur w swojej głowie, który był dla niego punktem, którego nie mógł przekroczyć. Oddzielił przeszłość od teraźniejszość. Nie próbował żyć jak dawniej i wyobrażać sobie co by robił gdyby go tu nie było. Wiedział, że jest tutaj i musi zrobić wszystko, by stąd jak najszybciej uciec. Niall jest bardzo mądry, mimo że on sam tego nie dostrzega. Jest moją inspiracją.
-Aria?
Otwieram powoli oczy, próbując nie zapomnieć historii, która właśnie mi się przyśniła, ale szybkim tempem podnoszę się z łóżka, gdy dostrzegam Nialla siedzącego na podłodze.
-Mój Boże.. - rzucam się na chłopaka, który na mój widok robi to samo.
Wplata palce w moje włosy i mocno obejmuje mnie w talii.
-Dziękuje. - mówi cicho do mojego ucha.
-Zrobiłeś dla mnie to samo. - mówię łapiąc go za policzek i przyciągając do siebie. Bez namysłu delikatnie dotykam ustami jego ust, a on odwzajemnia pocałunek. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy tu sami. Louis i Harry patrzą na nas, ale nie wywołuje to na nich żadnych emocji.
-Co robimy z Zaynem? - pyta Harry.
-Pomożemy mu. - odpowiadam. Rozszyfrowałam wiersz.
-Kiedy? - pyta Harry.
-Przed chwilą. - okłamuję go. Tak naprawdę dopiero, gdy zobaczyłam zdjęcie w piwnicy wszystko do mnie dotarło. Delikatnie dotykam ręką spodni, by upewnić się, że zdjęcie nadal tam jest. Musiałam rozwiązać tę zagadkę.
-Chwila, jaki wiersz? - Niall patrzy na nas nie rozumiejąc.
Louis pokazuję mu napis na ścianie.
-I co to ma znaczyć?
-Dłuższa historia. Pójdziesz ze mną to Ci opowiem.
-Chwila, a my? - pyta Louis.
-Nie potrzeba nam więcej osób. Damy sobie radę, wy popilnujecie Zayna.
-Mamy się bawić w niańki?
-Daj spokój Louis. W końcu trochę odpoczniemy. - mówi Harry i kładzie się na łóżko koło Zayna. Idę spać, a ty pilnujesz. Później się zmienimy.
Louis kiwa obojętnie ramionami i siada na warcie.
-W takim razie chodźmy. - mówię do Nialla i wychodzę z pokoju.
-A tak w ogóle gdzie poszedł Liam? - pyta chłopak.
Zatrzymuję się i patrzę na niego, po chwili przypominam sobie, że on jeszcze nie wie.
-Liam.. - mówię próbując zachować zimną krew i się nie rozkleić. On nie żyje.
Niall nie odpowiada, ale słyszę, że za mną idzie.
-Tak mi przykro.. - mówię bojąc się spojrzeć mu w oczy. Dobrze wiedziałam, że Liam był dla niego jak brat.
Chłopak milczy, ale podchodzi i łapię mnie za rękę. Podnoszę delikatnie głowę i widzę, że łzy napłynęły mu do oczu.
-Już dobrze. - mówię i obejmuję go. Kiwam delikatnie głową dając mu znak, że nie musi dusić w sobie emocji.
-Zrób to. - mówię, a chłopak patrząc na mnie wylewa z siebie tonę łez.
Niall był silny. Zawsze był silny. Uratował mi życie kilka razy, mimo że prawie w ogóle się nie znaliśmy. Przeżył sytuacje, po których ja już dawno bym się poddała, ale on walczył.
Nie walczył z kimś, jak robiłam to ja i reszta chłopaków. Walczył sam ze sobą. Próbował udowodnić sam sobie, że to co tu robi nie pójdzie na marne i wyjdzie stąd żywy. Wybudował mur. Nie prawdziwy mur. Mur w swojej głowie, który był dla niego punktem, którego nie mógł przekroczyć. Oddzielił przeszłość od teraźniejszość. Nie próbował żyć jak dawniej i wyobrażać sobie co by robił gdyby go tu nie było. Wiedział, że jest tutaj i musi zrobić wszystko, by stąd jak najszybciej uciec. Niall jest bardzo mądry, mimo że on sam tego nie dostrzega. Jest moją inspiracją.